Pod białą bawełną w czarne kropki jest owata i czarny materiał jako podszewka. Wszytko przepikowałam razem. Po raz pierwszy użyłam prowadnika krawędziowego, którego istnienie odkryłam przy okazji szycia chabrowej kosmetyczki. Sprawdza się super, polecam bo znacznie przyspiesza pracę, nie trzeba rysować linii. U mnie dodatkową pomocą były kropki na tkaninie, mogłam więc kontrolować czy aby na pewno prowadnik mnie nie oszukuje ;)
Na koniec efekt kilku godzin pracy:
Boki przeszyłam w zygzaki. |
Pokrowce miałam obszyć na dole czarną lamówką aby były sztywniejsze, ale już tyle godzin im poświęciłam, że dałam sobie spokój, może jak kiedyś będę wolniejsza to to zrobię :) Póki co jeden pokrowiec jest podłożony, a drugi po prostu obszyty overlockiem. Swoją funkcję spełniają znakomicie.
Pozdrawiam
Ania
Oj, mnie też by się takie przydały :) owerlok to jeszcze czymś okrywam, ale stębnówka naga....
OdpowiedzUsuńPokrowce są ekstra, choć z drugiej strony szkoda, że poszły jakiś czas temu lekko w odstawkę. Ale małe rączki ... - i wszystko jasne ! :-) Życzę chęci, czasu i możliwości do działania przy maszynach! :-)
OdpowiedzUsuńświetny pomysł i doskonałe wykonanie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! ;)
mam słabość do kropeczek, śliczne te pokrowce:))
OdpowiedzUsuńBardzo pomysłowe i ładne, mojej maszynie też by się przydał taki pokrowiec.
OdpowiedzUsuńHmmm muszę pomyśleć nad takim domkiem dla swojej maszyny :) Bardzo fajne :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń